Drodzy moi, mili, kochani!

A więc pierwszy wpis na blogu.. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego pytania – o mnie: “Dlaczego fotografia, co spowodowało wybór takiego zajęcia?”

Hmm nigdy się nad tym bardziej nie zastanawiałem. Po szkole dostałem etat w firmie foto i tak zostało. No dobra… to od początku 🙂 

Po gimnazjum nadszedł czas na przemyślenie co dalej i tu pojawił się problem – pytają szesnastolatka, co chce robić w życiu – jaką drogą pójść. Wraz z mamą, przejrzeliśmy oferty chyba wszystkich techników i liceów w Bydgoszczy – raczej ten kierunek od początku był mi bliższy, niż Inowrocław czy Żnin. Po namyśle, odrzuciłem opcję liceum, jako główny kierunek – gdzie poszło tylko jedno podanie jako to “rezerwowe”. Dni otwarte, długie rozmyślania i stało się – złożyłem podania do kilku placówek. Nie ukrywam, że na tym etapie już byłem nastawiony na “foto” a oprócz Zespołu Szkół Chemicznych oferował to jeszcze zespół szkół drzewnych – jednak oferta ZSCH wydała mi się ciekawsza.

Acha… mówiłem, że zastanawiałem się też na Technikiem „Hodowca Koni” ??? Nie? To teraz mówię 😉 Niewiele brakowało a zamiast ciemni wybrałbym stajnie. Tak, konie od wczesnych lat dzieciństwa, były mi bliskie. Na tyle bliskie by przez dość długi okres, uczyć się jeździć konno w pobliskiej stadninie. Muszę do tego wrócić jeśli tylko będzie taka możliwość. 😉

Ale wracając do tematu – jak już się domyślasz padło na ZSCH a dokładniej na Technikum Fotochemiczne w Zespole Szkół Chemicznych w Bydgoszczy. Oczywiście nie obyło się bez pewnych komplikacji. Papiery złożyłem na dwa kierunki – poligrafia i foto. Po otrzymaniu wyników rekrutacji, okazało się, że… Mam za mało punktów, żeby dostać się na profil fotograficzny. Tak, dokładnie. W tym momencie opadło mi wszystko, całe powietrze uleciało, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. No ale cóż, trzeba było się z tym pogodzić. Ale, ale! Nie tak szybko. Jak przystało na mamę – moja nie odpuściła mówiąc: „Przecież to niemożliwe, masz więcej punktów niż oni tu wyliczyli”. I tak zaczęła dochodzenie. Wspólnie policzyliśmy wszystko ponownie i faktycznie, zawsze wychodziło więcej. Na drugi dzień telefon do szkoły i tłumaczenie. Pani wicedyrektor, jak to się później okazało obiecała sprawdzić, i… „Tak, wkradł się błąd” i tym sposobem dostałem się do klasy foto i zaczęła się moja przygoda z fotografią. Poznałem wielu, wielu wspaniałych ludzi (głównie pań, które przeważały w obu klasach o tym profilu, ale kilku panów też było😜) – moja klasa była naprawdę genialna i praktycznie wszyscy nas znali. Wtedy też dostałem na gwiazdkę swoją pierwszą lustrzankę i to nówka sztuka prosto z premiery – Nikon D90 ❤️ nawet sobie nie wyobrażasz jaki to był dla mnie szok – dzieciak dostaje naprawdę wypasiony sprzęt i może focić bez opamiętania. Nadal go mam i ma się bardzo dobrze – nadal wykorzystuje go w niektórych sytuacjach – pomimo 11 lat i dziesiątkach tysięcy zrobionych zdjęć ani razu mnie nie zawiódł. 

Czas mija nieubłaganie i 4 lata szkoły minęły nad wyraz szybko. Matura zdana, egzaminy zdane czas na kolejny etap. Padło na pracę (jako fotograf oczywiście) i zaoczne studia. Niestety nie było możliwości wyboru fotografii zaocznie i padło na… Sieci komputerowe i bezpieczeństwo systemów… 😂😅 tak dobrze się zastanawiasz – co on wymyślił? Ano miała być grafika komputerowa, ale ze względu na zbyt małą ilość chętnych na tą specjalizację utworzyli „Sieci…” 

Na całe szczęście, pracowałem już jako fotograf. Zdobywałem tak potrzebne doświadczenie i znajomości – wierz lub nie, ale pamiętam każdą parę z jaką spotkałem się na ślubie, czy sesji. Nie zawsze trafię imiona (były ich setki 🙈), ale zawsze rozpoznam moją parę – z niektórymi kontakt mam do dziś, a nawet spotkaliśmy się ponownie po latach na kolejnych fotach już „u mnie”. Poza tym poznałem wiele innych wspaniałych osób z którymi znajomość wykracza daleko poza “pracę” czy studia. Wiadomo nie zawsze jest różowo i pięknie przychodzą trudne chwile kiedy potrzebujemy pomocy i motywacji i wtedy zawsze mogę na nich liczyć.

I tu muszę przyznać rację – praca dała mi coś czego nie da żadna szkoła czy uczelnia – doświadczenie. Wiesz jak to jest, jak wyprasujesz 1000 koszul to 1001 wyprasujesz z zamkniętymi oczami (tak swoją drogą, prasowanie nadal przysparza mi trochę problemów i frustracji, ale wystarczy kilka siarczystych „fuck” pod nosem i koszula wyprasowana 😁) Z fotografią jest tak samo. Henri Cartier Bresson powiedział kiedyś – „Twoje pierwsze dziesięć tysięcy zdjęć będzie najgorsze” – śmiem się nie zgodzić: „Twoje pierwsze sto tysięcy będzie najgorsze” – tak mi się zdaje. Tak już jest, że do perfekcji dochodzimy latami prób, ćwiczeń i niepowodzeń – do perfekcji jeszcze bardzo daleko, do samozadowolenia z wykonanych zdjęć tak samo. Dlatego tak się cieszę, gdy widzę uśmiech na twarzach klientów gdy oglądamy zdjęcia, lub wysyłają mi podziękowania – to motywuje do dalszej pracy.  Chyba każdy lubi słuchać pochwał – mi utkwiło w pamięci szczególnie jedna sytuacja: Ślub w jednym z kościołów w okolicy, moment przysięgi – staję między Parą Młodą a świadkami którzy znajdują się za mną. Nie odrywając oka od wizjera koryguję ustawienia aparatu, ponieważ akurat w tym momencie ostre promienie słońca, wpadają wprost na młodych. Nie zastanawiając się długo jedno pokrętło, drugie pokrętło, trzy przyciski, joystick i gotowe. Trzy sekundy – czas, przysłona, czułość, ekspozycja i punkt ostrości skorygowane. Nigdy nie zastanawiałem się, jak to może wyglądać z zewnątrz. Po wszystkim świadek mówi do mnie: Tomek! Jak ja zobaczyłem w jakim tempie Ty tam klikałeś, to aż mnie zamurowało, co Ty zrobiłeś?? Szacun! – Właśnie, ważna sprawa – nie jestem Pan Tomek, czy Pan Fotograf – po prostu Tomek 😉 Nie wiem czy to zawsze tak wygląda, jak grzebię coś przy aparacie i czy jest się czym chwalić, ale mi było bardzo miło to usłyszeć – tak samo jak zachwyt a czasem i łzy szczęścia przy oglądaniu zdjęć – nie da się tego zapomnieć. 😉 

Tak to już jest – jak żyjesz z czymś non stop – przysłona, czas, ISO (czyli czułość matrycy) i tak w kółko po jakimś czasie nie musisz się zastanawiać jakie ustawienia wybrać – czasem łapię się na tym, że pracując z mniej doświadczonym fotografem, jestem wstanie podać mu odpowiednie wartości ekspozycji, obserwując otoczenie – w 90% są trafione idealnie 😀 

STOP! Bo zaraz wpadnę w samo zachwyt a nie to było celem tego wpisu.

Plany na przyszłość? Szlifowanie i doskonalenie umiejętności – to na pewno. Chcę także spróbowanie czegoś nowego – mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się zrealizować następną sesję, którą będę mógł zaliczyć do kolejnego „pierwszego razu” 😀 Jak tylko się  uda – pochwalę się efektami 🙂 

Myślę, że trzeba skończyć, żeby Cię nie zanudzić. Mam jednak do Ciebie prośbę na zakończenie, związaną z obecną sytuacją. Jak wszyscy wiemy mamy kryzys, wywołany wirusem. Gospodarka trzyma się ostatkiem sił, a mali przedsiębiorcy odczuwają to najbardziej. Przykładem może być cała branża ślubna – fotografowie, filmowcy, właściciele sal, florystki, wizażystki itp. Dla wielu z nich (tak jak dla mnie) usługi te, są jedynym źródłem utrzymania – nie mamy etatów i nie dorabiamy sobie poprzez zlecenia – my z tego żyjemy.  Mam do Ciebie gorący apel:  Jeśli możesz to skorzystaj z usług lokalnych usługodawców: zapisz się na sesję, wykup voucher, (zbliżają się święta – sesja to naprawdę cudowny prezent) zamów kwiaty, zabierz dziewczynę na kolację do jednej z restauracji. Dla Ciebie to “tylko” kilkaset złotych, mówię „tylko” ponieważ być może będzie to równowartość nowych butów czy torebki a dla takiego przedsiębiorcy nie dość, że będzie to pewien zastrzyk gotówki, który być może zapewni mu płynność finansową, ale także bodziec psychologiczny – „Coś się dzieje, dam radę!” Od razu zaznaczam – nie chcę się użalać – każdy z nas zakładając firmę liczył się z problemami, ale nie czymś takim co dzieje się obecnie. Możecie być pewni – każdy z nas będzie dozgonnie wdzięczny – naprawdę. 

Ankietę chciałem przeanalizować innym razem, ale ten moment jest dobry żeby przytoczyć jeden punkt żeby troszkę Cię zmotywować: 

„Dlaczego nie zdecydowałaś/zdecydowałeś się na sesje?” Większość z ankietowanych odpowiedziała „Brak czasu” – Nie masz czasu dla siebie? Chwili na oderwanie od rzeczywistości, relaksu, dobrej zabawy? Tak dobrze widzisz – dobra zabawa. Bo podczas sesji chodzi o miło spędzony czas – zdjęcia i pamiątka jakimi są to dodatek, żebyś nie zapomniał/a tej chwili. 

Dokładniejszą analizę postaram się przygotować w osobnym wpisie. Wtedy odniosę się do całości i przytoczę trochę wniosków, które mi się nasunęły. 😉

Okey, to już teraz naprawdę kończę, jeśli udało Ci się dotrwać do końca to gratuluję wytrwałości i cierpliwości. Poniżej znajdziesz kilka zdjęć – moich i mojego autorstwa – w nawiązaniu do tego co przeczytałaś/przeczytałeś. Będzie mi też niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie ślad 😉

Pozdrawiam Cię gorąco 🙂 

Trzymaj się! 

Cześć! 

 

Mały Tomek i jego pierwsza poważniejsza pasja - konie 😉

Rok 2011, technikum - zajęcia praktyczne i pierwsza zabawa "rybim okiem"

Kilka moich ulubionych zdjęć 😉

A na sam koniec: Dwa zdjęcia - dwa światy. Przez czysty przypadek, ta sama osoba, to samo miejsce. 11 lat doświadczenia. Jest różnica? 😉